Kwiecista Łąka.

Shiawase

Łąka pełna kwiatów... Podczas dnia wyróżnia się tysiącem kolorów, podczas nocy kwiaty zamykają się w pąki i uwalniają setki małych, świecących robaczków, które nadają temu miejscu uroku i romantycznego wystroju. Na środku łąki stoi wielka Wiśnia Japońska, na której wiecznie (nawet zimą) są kwiaty o barwie lawendy...
__________________________________________

Na łąkę przyszła dorosła, dużych rozmiarów psina. Szła z posępną miną i jakimś pasażerem na plecach. Na grzbiecie spała mała, jasnowłosa dziewczynka. Pies szedł powoli i cicho, aby nie obudzić małego autostopowicza (xd). Po chwili położył się pod wielkim, rozłożystym drzewem na brzuchu. Łapy wyciągnął do przodu, a na nich położył łeb.

Roxanne

Cicho, cichuteńko przyszła tutaj ze Zdzichem w rękach. Zaszła od tyłu nieznajomą.
- KABUM!!! Jestem Roxanne i jestem BI!!! - Jazgotała radośnie i wskoczyła na drzewo.
- A ty jak masz na ksywę? - Zapytała. Standardowe zapytanie dotyczyło imienia, na które szanowna Pani Roxanne mówiła ksywa i nie przeszkadzało jej to. Uśmiechnęła się radośnie i czekała na jej odpowiedź.

Shiawase

A Shiawase powoli się budziła. Ziewnęła przeciągle i przetarła rękoma oczy, zamrugała parę razy i pogłaskała pieska po głowie. Nagle za sobą usłyszała czyiś krzyk i odwróciła się nerwowo. Przed sobą zauważyła kolorową postać, poklepała Gaijin'a po głowie, żeby nie reagował. Uśmiechnęła się cwaniacko. - Hej... Jestem Shiawase i jestem hetero. - Odpowiedziała wystawiając rozdwojony język. - Miło mi. - Odpowiedziała i usiadła na trawie w siadzie skrzyżnym. Uśmiechnęła się uroczo, choć tak urocza nie była.

Roxanne

Wystawiła swój, również rozwidlony.
- Łe! A szkoda, bo ładna jesteś! - Powiedziała uśmiechając się podobnie. A co? Szczerość to podstawa! Ona uważała ją za swój największy atut, a zaraz po nim swoją urodę, bystrość, wspaniałomyślność, zgrabność i skromność.
- A to jest Zdzichu! - Powiedziała rzucając jej Zdzicha. Miał fajne patrzały, a ona pilnowała, by się nic złego mu nie stało.
- A masz cuksy? Nieważne, bo ja mam! Chcesz? - Spytała wystawiając do połowy pełną torbę owocowych cukierków.

Shiawase

-Yyy...Dziękuję? - Powiedziała i się uśmiechnęła. Co prawda nie spodziewała się takiej odpowiedzi jednak jakoś ją to nie zatkało. Spojrzała na misia podobnego do laleczki voodoo. Zaśmiała się cicho i pokazała na psinę. - Fajny ten Zdzichu, a to jest Gaijin. Jest ze mną od szczeniaka i nie lubi innych. Ale dla Ciebie widzę, że jest jakoś miły. - Znowu się zaśmiała, a pies tylko mruknął coś pod nosem. - Nie mam... Ale chętnie się poczęstuję. - Sięgnęła do torebki cuksów i wyciągnęła jednego - zielonego. Wrzuciła go do buzi... - Mmm... Jabłkowy.

Roxanne

- Czekaj... gdzieś mam jeszcze żelki... ZDZICHU!!! TY KANALIO!!! WPISHYŁEŚ ŻELKI!!! - Wydarła się na lalkę, która zakryła oczka i coś wymamrotała.
- Mówiłem ci, że byłem głodny... - Wyjaśnił odkrywając jedną patrzałkę.
- No i co z tego?! Ja chciałam poczęstować, a ty się nawet nie spytałeś! Dostałbyś przecież! - Warknęła na niego.
- Oj... Dobrze... Mogę? - Spytał odkrywając kolejną.
- NIE!!! WPISHYŁEŚ WSZYSTKIE, A CUKIERKÓW NIE DOSTANIESZ!!! - Powiedziała rąbiąc go w łeb i wsadzając do torby.
- Aua! Boli! - Zawył z bólu.
- Ma boleć, ty żelko-kradzie!!! - Zawołała zamykając torbę.
- Ech... co ja z nim mam... - Powiedziała jak matka małego synka.
- Fajny! Też tak rozrabia? - Spytała pokazują pusta paczkę żelków. Wsadziła ją do torby i jeszcze raz huknęła Zdzicha.

Shiawase

Oglądała całą sytuację i w duchu się z tego śmiała. Ale gdy Roxanne krzyczała na Zdzicha patrzała na niego lekko litościwym wzrokiem. -Wowwww... Ale fajny ! Jak on to robi? - Zapytała z szerokim uśmiechem. - Ale nie bij go. - Powiedziała robiąc minę małego dziecka po czym zaśmiała się cicho. - Masz z nim ... - Zastanowiła się przez chwilę. - ... mało żelków ! - Krzyknęła i złapała się za twarz wystawiając język. Gdy usłyszała pytanie spojrzała na psa... - Nie... Chyba nie. On tylko rzuca się na innych z ząbami na wierzchu. - Znowu poklepała śpiącą bestię w postaci aniołka po łebku, który był prawie większy od niej ! ;o

Roxanne

- Przecież go nie biję! Teraz śpi! - Zaśmiała się zamykając temat.
- Mogę go ożywiać, ale ma swój rozum, który jest chyba podobny do mojego, ale z tych złych (i nielicznych) stron. - Powiedziała i położyła się na trawie. Podniosła się i stwierdziła, że śpiąca nie jest. Po raz pierwszy nie miała tematów do rozmowy!

Muszę już kończyć! -.- NIEEEE[...]!!![...]

Shiawase

-No dobra, dobra... - Powiedziała machając teatralnie ręką niczym słodka dziewczynka, która nie chce narobić sobie kłopotów. - I to jest Twoja... moc? - Zapytała ciekawa odpowiedzi. Zrobiła duże oczy i wyczekiwała na nią... Ale musiała coś powiedzieć ... Musiała ! - Mam pytanie ... Czym jesteś? W sensie, że jakiej rasy czy coś... - Kolejne pytanie ale cóż... W sumie ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale czy jej jest daleko ? Nie wiadomo... Ona jest grzeczna xd.

Okej... Pa ! ^^

Roxanne

- Tjak! Nimfom jestem! - Wydarła się i podskoczyła w górę, a po chwili gruchnęła o ziemię. Zdzichu wyskoczył z torby i uniknął zgniecenia.
- Nigdy więcej! - Zawołał i oklapł nagle.
- Nie będzie rozrabiał. To jest moja fucha! - Zawołała i schowała go do torby. Siedziała spokojnie.
- A ty jesteś Wiecznym Dzieciólem? - Zapytała patrząc na nią spod grzywki.
- Chcesz dorosnąć? - Spytała wlepiając w nią powiększone już kilkukrotnie oćka.

Shiawase

-Nimfom? Czym są nimfy? - Zapytała z lekkim zdziwieniem namalowanym na twarzy. W tym momencie pies wstał i czaił się na zabawkę już chciał skoczyć i złapać ją w swoje szczęki gdy nagle Roxanne go schowała. Opadł na ziemię i usiadł na czterech literach. - Wiecznym Dzieciólem? Chyba nieee... - Powiedziała przeciągle nie wiedząc dokładnie o co chodzi. Z czymś takim to się jeszcze nie spotkała. - Czy chcę dorosnąć? Nie wiem... A można nie dorastać? - Spojrzała na Roxanne.

Roxanne

- Nie wiem. Są i tyle. - Powiedziała uśmiechając się szeroko.
- Pewnie, że można! Wystarczy poprosić Syriuszka, albo Polarkę! - Zawołała wskazując dwa punkty na niebie, w których rzekomo miały być owe gwiazdy.
- Ja nigdy nie dorosnę! Nie chcę! Nie chcę być nudna i wiecznie opanowana! - Powiedziała patrząc na nią.

Shiawase

-A Ty ich prosiłaś? - Zapytała ciekawa odpowiedzi. "Może i warto spróbować? A może nie..." Pomyślała sobie. Jeśli tak się da to może spróbuje... Ale czemu nie miałaby kiedy indziej ? Za jakiś czas ? Też byłoby ciekawie. - Ale nie każdy dorosły jest nudny i opanowany. - Powiedziała z szerokim uśmiechem... - Kiedyś poznałam dorosłą, która nie była nudna. Latała wszędzie gdzie się dało bez opanowania! - Krzyknęła. Spojrzała jeszcze raz w stronę nieba.. Syriuszek i Polarka musieli tam jakoś trafić. Ale jak?

Roxanne

- Tak. Syriuszek i Polarka są bardzo fajni! Migają w nocy latarkami razem z innymi! Prawda Zdzichu? Nie! Zdzichu to złe imię! Będziesz Zenek! - Zawołała wyjmując pluszaka, który kiwnął głową i oklapł, a potem wrócił do torby z pomocą Roxanowej ręki. Zamknęła torbę i patrzyła na nią.
- Będziesz Wiecznym Dziecióchem? - Zapytała. Miała nadzieję, że znajdzie tu jakąś przyjaciółkę, która też będzie WD. Fajnie by było!

Shiawase

-Czemu Zenek? - Wpatrywała się teraz w falujące kłosy długiej, zielonej trawy na wietrze. Poruszały się z gracją... Jakby żyły i robiły to specjalnie, lecz to tylko wiatr, który nimi steruje. - Szczerze mówiąc nie wiem ... Ale się zobaczy ! - Wykrzyknęła i wystawiła figlarnie swój węży język.